Strict Standards: Declaration of action_plugin_importoldchangelog::register() should be compatible with DokuWiki_Action_Plugin::register($controller) in /DISK2/WWW/pavel-rimsky.cz/helenos/lib/plugins/importoldchangelog/action.php on line 8 Strict Standards: Declaration of action_plugin_importoldindex::register() should be compatible with DokuWiki_Action_Plugin::register($controller) in /DISK2/WWW/pavel-rimsky.cz/helenos/lib/plugins/importoldindex/action.php on line 0 Deprecated: Function split() is deprecated in /DISK2/WWW/pavel-rimsky.cz/helenos/inc/auth.php on line 154 Deprecated: preg_replace(): The /e modifier is deprecated, use preg_replace_callback instead in /DISK2/WWW/pavel-rimsky.cz/helenos/inc/auth.php on line 456 Deprecated: preg_replace(): The /e modifier is deprecated, use preg_replace_callback instead in /DISK2/WWW/pavel-rimsky.cz/helenos/inc/auth.php on line 456 Deprecated: preg_replace(): The /e modifier is deprecated, use preg_replace_callback instead in /DISK2/WWW/pavel-rimsky.cz/helenos/inc/auth.php on line 453 Strict Standards: Only variables should be passed by reference in /DISK2/WWW/pavel-rimsky.cz/helenos/doku.php on line 71
zaplecze seo Z otulonych śniegiem dachów miasta kapie senność nocy. W dziecięcym pokoju tylko słychać miarowe tykanie drewnianego zegara z kukułką. Zosia nie śpi, oparta o parapet uwzględnia w rozgwieżdżone niebo. Bose stopy dotykają podłogi. - Dziadku Teodorze! Odczuwam się taka samotna. Oczywiście ciężko chcę się do ciebie przytulić, tęsknię do lokalnych rozmów. Co aby było, gdybyś umarł! - z cienkich ust wyczerpuje się cichutki szept. Odkąd dziadek ciężko zachorował taż kwestia nie daje dziewczynce spokoju. Wszystko, co posiadało urok jej jedzenia, prysło, minęło - została tylko smutna pustka. Gdy przypomina sobie osobę dziadka - jego siwe wąsy, które drapały policzki, gdy całował ją na dobranoc, serce jej uszkadza mocniej, a po buzi spływają ogromne łzy. Kolejny wieczór w apartamencie nie był zadowolony, wyraził się katastrofą, choć mama robiła wszystko, by zrobić miłą atmosferę. Kiedy tak uważa, rozlega się delikatne chrobotanie do drzwi. - Na nikogo nie czekam, i ty? Kto to umie istnieć o tej godzinie? - pyta Eustachego, małego, brązowego misia z jednym spojrzeniem, pracującego w kącie łóżka. Bierze pluszaka w dłoni i dużo przytula do siebie. Miś milczy jak zaklęty. - Taka istnieje natura pluszowych misiów. Hałas nasila się. Zosia dołącza do drzwi oraz zaskakuje za klamkę. Drzwi charakterystycznie skrzypią. - Mysz?! Tutaj??? Przeciera oczy ze zdumienia. - Dobry wieczór. Wpadłam jedynie na kilkę. – mówi Mysz na przyjęcie zabierając z głowy wielki, filcowy kapelusz. Zosię ogarnia jakieś niejasne przeczucie. - Oczywiście bawię się - odpowiada połączona. W ciemnych, mysich oczkach pojawiają się iskierki rozumienia i obawy. - Nie czas na łzy, mała. – rzuca Mysz podając dziecku chusteczkę natomiast nie pytając przystępuje do łóżka Zosi. Włącza pozostającą na witrynie nocną lampkę i wywołuje szperać w szufladzie biurka. Wyraźnie czegoś szuka. Czerwony pędzelek na mysim zabawnie ogonie podryguje. Nim Zosia zdąża zaprotować, sprytna Mysz już przebiera w średnich łapkach pożółkłą, grubą księgę. - Czytałaś? Zosia przez chwilę nie może wykrztusić ani słowa. Jest jakby połknęła kij. - Co ta lektura tu robi? Pierwszy raz ją widzę. Ciekawe, niezwykle fajne. Biegnie przez głowę oszołomionej dziewczynki. - Od posiadam komputer, czytam właśnie tyle ile muszę. Nie dąży mi się robić niczego nowego. - odpowiada dziewczyna z miną niewiniątka. - Wtedy pełnia wyjaśnia, moje dziecko. Ale, nic więc. Przed nami sporo do utworzenia, ale że nie mogę z tobą stać. – dodaje. Zosia czuje surowe, karcące spojrzenie Myszy, jakoś go nie widzi. Próbuje ciągle coś ogłosić na bliskie usprawiedliwienie. Niewypowiedziane słowa grzęzną w suchym gardle. Cisza. Mysz znika tak prędko niczym się pojawiła. Dziewczyna jest smutna, w małej głowie trzepoczą niepoukładane myśli, mama się uspokoić oddech, przeciąga ręką po twarzy, zdejmuje zaparowane okularki. - Muszę ochłonąć, to całość jest takie dziwne! Nagle w lokalu coś zaczyna furczeć i brzęczeć. Tajemnicze dźwięki zatrzymują się coraz potężniejsze i niestety ich nie słyszeć. Białe firanki szeleszczą poruszone wiatrem. Skąd się pojąłem nie wiadomo. Porzucona przez Mysz książka, dotąd spokojnie będąca na witrynie, poruszona silnym wiatrem gromadzi się na ziemię. Zosia nie może oprzeć się wrażeniu, że człowiek na nią dba, iż nie jest taż w porządku. Przerażona chce przechodzić do starej, natomiast nie może zaskoczyć się z miejsca. Tajemna siła jakby przyszyła jej nogi do podłogi. Kątem oka omiata obwolutę wypoczywającej na ziemi książki. - ”Księga Wspomnień Myszy”? To jakikolwiek żart! Wpis na interesującej okładce jest jasno wykaligrafowany - duże, błyszczące, złote litery. Księga jaśnieje dziwnym blaskiem. - Coś mi się majaczy.- bąka Zosia pod noskiem Przyciska palce do skroni usiłując się skupić. Szybko ze materiału dziwnej księgi strzela smuga białego dymu, przenosi się w administrację leniwym obłokiem. Strony księgi podnoszą się szybko przewracać. Powietrzem pokoju wstrząsa głuchy huk. Kolorowy wir obraca dziewczynkę wokół swej osi. Jakaś wielka energia powstaje ją do władze. Lot zamyka się miękkim upadkiem. Zosia zadziera głowę i uważnie rozgląda się wokoło.